Inicjatywa Radia Wrocław, czyli Radiowa Akademia Triathlonu, rozwija się pierwszorzędnie.
Właśnie zakończył się pierwszy etap: zapisy śmiałków gotowych do zmierzenia się z dystansem 226 km, najchętniej podczas imprezy Ironman (ech, przypomniały mi się czasy powoływania Projektu IM 2010).
Zachęcanie zaczęło się z początkiem roku cotygodniowymi spotkaniami i pogadankami "na antenie".
Tak to wyglądało:
Przekonywałem jakie to łatwe i przyjemne...
...ale nie wzbudzały te słowa pewności u redaktorów prowadzących:
Mimo tego, zapewniałem że jest i będzie dobrze!:
Drugiego lutego, po zamknięciu zapisów odbyło się zebranie, podczas którego prezes, Tomasz Duda, wyjaśnił powody powołania Radiowej Akademii Triathlonu oraz przedstawił zakres zobowiązań przyszłych uczestników RAT-u.
a Dariusz Sidor (czyli ja) opowiadał jakie to trudne wyzwanie, co czeka przyszłych triathlonistów, i jakie najbliższe zadania kwalifikacyjne są przed nimi, gdyż nie wszyscy zostaną przyjęci.
Dobra wiadomość:
Ci, którzy nie zakwalifikują się, będą zapraszani na otwarte treningi z grupą - należy śledzić powiadomienia na stronie Radia Wrocław.
Przy okazji, chciałbym jeszcze raz powtórzyć (odpowiadając na pytanie zadane podczas spotkania), że sukces w tej dyscyplinie odnosi się treningiem. Ciężkim treningiem. Dieta, to nie 70% sukcesu, to uzupełnienie.
Swoją drogą gdzie rozpowszechnienia się takie poglądy o diecie?
Nawet dyscypliny z kategoriami wagowymi wymuszającymi na zawodnikach reżim wagowy lub utrzymywanie nikłej podściółki tłuszczowej, oparte są na treningu, nie na diecie. Na diecie, i to dość nierozsądnej, która stanowi 70% sukcesu, są przerażone i zdumione kobiety oraz mężczyźni zbliżającym się sezonem plażowym i pokazaniem kawałka ciała nieprzysłniętego ubraniem.
I jeszcze jedno zdanie:
trening sportowy nie jest treningiem zdrowotnym,
ale uczestnicy Radiowej Akademii Triathlonu powinni to wiedzieć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz