ogrom wiedzy za darmo, ale dorzuć się na kawę



środa, 25 czerwca 2014

Sidor Team, Karkonoszman, triathlon

Nadchodzi wakacyjna kanikuła, więc postanowiłem utrzymać trend lekkich i komentujących triathlonową rzeczywistość wpisów, które zacząłem w tym miesiącu:
http://im226.blogspot.com/2014/06/es-team-triathlonowe-starty-i-inne.html

Przede wszystkim Karkonoszman, czyli Triathlon Karkonoski.

O edycji zerowej możesz przeczytać w tym miejscu, a teraz pora na opis tegorocznej edycji widzianej oczami zaangażowanego obserwatora.


Dzień przed startem. Zawodniczki, zawodnicy i support.
Miejsce weryfikacji, odprawy technicznej i pasta party było nadzwyczaj urokliwe: Zamek Czocha.
Tworzy ło to swoistą scenografię do zbliżającego się triathlonu i choć przez chwilę można było zapomnieć o dotkliwych kąsaniach wiatru i deszczu, który jeśli nie w tym rejonie, to na pewno dopadnie zawodniczki i zawodników na grani Karkonoszy (niestety, prognozy były nieubłagane i za nic w świecie nie chciały się zmienić).

Jeszcze nie widzą i nie wiedzą jak długie będzie pływanie.
Start to pływanie w zbiorniku poniżej zamku. Z niesamowitą atrakcją w postaci dryfującego stateczku-boi nawrotowej.
Dystanse sczytane z różnych urządzeń naręcznych zawodników zaznaczały przedział między 2200 a 3600 m.
Nawet wziąwszy poprawkę na 15% błąd - dystans wynosił o wiele za dużo, i po raz kolejny okazało się, że im słabiej pływasz, tym dłużej gonisz oddalającą się boję, czyli w efekcie przepływasz większy dystans.
Dlatego warto pływać szybko!

T1
Zmiana na zamkowym dziedzińcu jest jedną z bardziej egzotycznych na świecie.
Wyjazd z T1 już nie.

Marcin Konieczny rusza na trasę.
Jakaż to rewelacja wyjeżdżać pod górę o niewielkim nachyleniu? Żadna.
Miękkie przełożenie i... no, właśnie! Miękkie!
Sam byłem świadkiem zerwania łańcucha przy pierwszym depnięciu.

Wyznaczone miejsca postojowe dla supportu były dwa, ale i tak kawalkada samochodów towarzyszyła uczestnikom, co przy wąskich drogach mogło być nieco kłopotliwe.

T2 zlokalizowane było w Karpaczu, na końcu podjazdu (nie było zjazdu do T2). Niektórzy zawodnicy byli tym zaskoczeni.

6 km, tuz przed podbiegiem na Przełęcz Karkonoską.
Bieg, to bardzo dobrze oznakowana trasa wg miejscowych i znających Karkonosze oraz bardzo słabo oznakowana trasa wg przyjezdnych.
Z przykrością muszę stwierdzić, że nie tylko statek-boja wpłynął aktywnie i twórczo na klasyfikację, ale także błądzenie zawodników (łącznie ze zwycięzcą!).

Iza przed metą.
Pogoda, która w czasie wyścigu wydawała się znośna pokazała pazur na grani.
Po przekroczeniu mety marzeniem każdego było jak najszybciej wynieść się na dół w ciche, spokojne, suche i ciepłe miejsce.

Jeszcze tylko jeden krok.
Wyniki znajdziesz tutaj.



***

Z satysfakcją pragnę poinformować, że pierwszy na mecie:
Marcin Konieczny - to zawodnik Sidor Teamu!

Druga na mecie:
Izabela Dominiak - to zawodniczka Sidor Teamu!

Zwyciężczyni: Olimpia Wojtyło, to moja wychowanka!

A tak w ogóle w pierwszej 20-stce doliczyłem się sześcioro moich zawodniczek i zawodników obecnych oraz byłych.

***

Gratulacje dla wszystkich uczestników, ich supportów, organizatorów i pomocników.
Poprzeczka została zawieszona wysoko i mogę mieć nadzieję, że kolejne lata i edycje poprawią niedociągnięcia, bo potencjał jest olbrzymi, ale nie do końca został wykorzystany.


***

Adam Krzystolik i Dariusz Sidor
p.s.
przy okazji spotkali się wszyscy Polacy posiadający słynną "czarną koszulkę" Norsemana!
Wspominałem o tym tutaj.

wtorek, 10 czerwca 2014

eS Team, triathlonowe starty i inne ważne sprawy

Zrobiło się upalnie, a więc pora wrzucić "wakacyjny" tekst, czyli nieco luźniejszy w swojej treści, co nie znaczy, że nie będzie spraw mało ważnych. 

Wręcz przeciwnie!

Przede wszystkim będą to:
  • zmiany organizacyjne
  • zmiany w układzie treści na blogu
  • podsumowanie pierwszych zawodniczych startów

***

"Sidor Team" zwany "eS Team" powstał z inicjatywy grupki triathlonistów złączonych dwoma pasjami:
  1. miłością do triathlonu (i nie tylko)
  2. potrzebą trenowania pod oipieką doświadczonego trenera
Po oswojeniu się z myślą firmowania klubu swoim nazwiskiem (pseudocelebrytyzm i pozerstwo nie jest dla mnie) i zaproponowaniu alternatywnej nazwy: "eS Team" postanowiłem włączyć w ten klub wszystkich swoich podopiecznych oraz pozwolić sympatykom startować pod tą nazwą.

Jest mi niezmiernie miło poinformować społeczność triathlonową w Polsce, że "Sidor Team" tworzy kilkanaście osób na różnorakim stopniu zaawansowania sportowego.
Łączy te osoby trener, czyli ja :)

Kto tworzy "SIdor Team" i jakie mają plany przeczytasz w odpowiedniej zakładce (podstronie) - wyboru dokonasz na górze strony.
Przy okazji bardzo proszę, by wszelkiej maści sponsorzy, którzy przekonują zawodników, by startowali w ich barwach mieli świadomość, że za dobrymi wynikami stoi trener i warto to też mieć na uwadze.


***

W ten sposób po wyjaśnieniu zmian organizacyjnych pora wyjaśnić zmiany w układzie treści bloga.

By nie były zbyt duże, a wiem, że przy dużych zmianach na stronach odwiedzający je czują się zagubieni i zdenerwowani, dorzuciłem na razie tylko podstronę "eS Team"

***

Upalny w'end czerwca minął.
Był mocno nasycony jeśli chodzi o starty triathlonowe.
Skupię się na jednych, w Brodnicy.

Ale przedtem pochwalę udany start zawodnika "Sidor Teamu" - Tomasza Sakuty, który w tropikalnej gorączce potwierdził swoją wysoką formę w przygotowaniach do IM i w mocno obsadzonych zawodach: Czechman uzyskał wynik 4:48 na 113 km.

Pierwsze zawody z cyklu Volvo Triathlon Series w Brodnicy były wielkim sprawdzianem dla dwóch gwiazd "Sidor Teamu":
Marcina Koniecznego i Izabeli Dominiak.

Oba wypadły wyśmienicie.




Wynik Marcina: 4:09 stawia go w nie tylko w polskiej, nie tylko w europejskiej, ale zaryzykuję twierdzenie, że nawet i w światowej elicie. Zwłaszcza, że nie jest to zawodnik młody, a jego "bazowa" kategoria to M40.
Jak się domyślasz Marcin wygrał zawody.




Dla Izy był to debiut i plan na debiut był bardzo ambitny, ambitny i realny (sic!) - wygrać zawody (sic!)!

Wynik z mety nie był zachwycający: 5:30, ale miejsce trzecie i świadomość straty 20 minut na naprawie defektu roweru (przerzutka, łańcuch) powoduje, że plany mogły się ziścić.




Trudno, co się odwlecze, to nie uciecze.

***

Serdecznie gratuluję uzyskanych miejsc i wyników moim podopiecznym i ich rywalom.

Trenujemy by wygrywać, a dzięki temu walka na trasie staje się ciekawsza i bardziej emocjonująca.


To będzie udany sezon! 
I właśnie takiego udanego sezonu życzę każdej triathlonistce i triathlecie!

Najbardziej zawodniczkom i zawodnikom "Sidor Teamu", zwanego także "eS Teamem".


podobało się, skorzystałeś? postaw kawę autorowi