O konieczności picia, czyli uzupełniania płynów (woda to za mało, liczy się izotonik i jemu podobne), nie potrzebuję pewnie nikogo przekonywać.
Zwłaszcza podczas intensywnych wysiłków jazdy na rowerze.
Nie to jest jednak przedmiotem publikowanego artykułu, ale umiejscowienie bidonu, czyli plastikowej butelki z ustnikiem, na rowerowej ramie.
Wydawać by się mogło, że jest to bez znaczenia, a jednak...
W tunelu aerodynamicznym umieszczono rower triathlonowy, ubraną kukłę zawodnika o wysokości 178 cm i ustawiono prędkość na 40 km/h. Obliczono moc potrzebną do uzyskania takiej prędkości, wyzerowano liczniki i aparaturę pomiarową i zaczęto umieszczać bidony w różnych miejscach roweru.
Oto wyniki.
1. Bidon na dolnej rurze.
Najczęstszy przypadek wożenia bidonu.
Bidon o wielkości od 0,5 litra do 0,75 litra.
Dodatkowa moc: +1,57 watów.
2. Bidon na rurze podsiodłowej.
Także spotykany przypadek wożenia picia.
Wielkość butelki 0,5-0,75 litra.
Dodatkowa moc: +3,28 watów.
3. Bidony na rurze dolnej i podsiodłowej.
Długie jazdy wymagają większych ilości napojów.
Wielkość butelek: 2 x 0,5-0,75 litra.
Dodatkowa moc: +4,15 watów.
4. Bidon między prętami lemondki.
Najczęstszy przypadek u triathlonistów.
W tym przypadku wykorzystano kilka modeli bidonów.
Najlepszy wynik uzyskał "Jet Stream" o pojemności 0,75 litra i wymagający dodatkowo +1,77 watów.
Najgorszy - "Podium Quest" o pojemności 1,3 litra i wymagający dodatkowo +5,03 watów.
4. Bidony za siodełkiem.
Coraz częstszy przypadek wożenia butelek z piciem.
Tutaj też rozpatrzono kilka przypadków i modeli, i o dziwo, osławiony model siodła"Selle Italia" - "Optima" wcale nie okazał się liderem.
Najlepszy wynik uzyskano z dwoma bidonami, czyli 2 x 0,65 litra mocowanymi do szyn siodła z tyłu (nie do sztycy!) firmy "Xlab", co wymagało tylko dodatkowo +2,17 watów.
Sprawdzono także niewiarygodnie płaski plecaczek ze zbiornikiem na ponad 2 litry napoju i mimo jego zalet wygenerował on aż +5,68 dodatkowych watów.
Teraz już chyba każdy wie gdzie mocować bidon z piciem, tak aby jak najmniej odczuć jego obecność, a maksymalnie wykorzystać zawartość w nim wożoną.
***
Niniejszy artykuł powstał na podstawie materiału Nisa Sienknechta opublikowanego w "Triathlonie" w lipcu 2008 roku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Odpowiedź nie jest tak oczywista. Nie chodzi bowiem o przewiezienie bidonu ale picie z niego. Warto zatem poświęcić 2-3 waty (średnia moc to ponad 200) na pozycji bidonu i odbić to sobie dzięki wygodniejszemu z niego korzystaniu. W każdym razie póki co zostanę przy przy litrowym bidonie przy kierownicy :)
Bardzo fajny artykuł. Pozwolę sobie na kilka komentarzy:
1. Bidon na kierownicy
Posiada dość dobre właściwości aerodynamiczne i można z niego pić bez zmiany pozycji na rowerze. Sięgając po bidon z dołu czy zza pleców generujemy dodatkowy opór.
Bidon na kierownicy można napełniać w locie - większość modeli posiada otwór służacy temu. Specjalna gąbka chroni przed wpadnięciem śmieci do środka bądź owadów. Przydatne gdy na trasie dają plasitkowe kubeczki z wodą - czytałem o takich przypadkach.
Minusem jest wystająca z bidonu słomka - ja mam zawsze wrażenie, ze zaraz wbije mi się w brodę :) Na wybojach napój potrafi się wylać i cała kierownica się klei.
Ogólnie bardzo wygodny
2. Bodony z tyłu
Sięgamy po coś czego nie widzimy, trzeba się przyzwyczaić do tego. Sam poluję na xlaba - oprócz bidonów można do niego władować dętki, klucze, narzędzia, naboje CO2 itp.
Idealnie sprawdza się na treningach - można wsadzić dwa bidony i jechać spokojnie.
3. Bidon na kierownicy poziomo
Tak jak tutaj:
http://www.bikesportmichigan.com/shop/product.php?productid=16586&cat=0&page=1
Tutaj opór powinien być najmniejszy ale komfort sięgania jest mniejszy. Za uchwyt z powodzeniem może posłużyc zwykły koszyk na bidon do kierownicy przymocowany opaskami zaciskowymi (takimi do kabli).
Na zawody zdecydowałem się na bidon z przodu na wodę do uzupełniania na trasie i drugi z odżywką na kilka godzin jazdy.
Prześlij komentarz