Dla wielu indoor cycling oraz spinning są synonimami, jednakże o ile spinning jest prowadzony na specjalnych rowerach (właśnie te z kołem zamachowym), to zajęcia indoor cycling mogą się odbywać na własnym rowerze wstawionym w trenażer.
Przyjmę (na potrzeby niniejszego tekstu), że oba pojęcia są synonimami, określającymi trening w miejscu z wykorzystaniem roweru lub cykloergometru, lub jakiejkolwiek maszyny udającej i zastępującej rower.
Zaletą spinningu jest trening w grupie, przy muzyce, z przygotowanym przez prowadzącego programem, niezależny od pogody.
Wadą: czas trwania, intensyfikacja, wymuszona pozycja, brak pełnej kontroli.
O zaletach nie ma potrzeby się rozpisywać.
Omówię wady.
- czas trwania:
A propos pytań oto jakie znalazłem na jednym z zagranicznych portali:
jak się przygotować do wyścigu na 200+ km (ok. 7 godzin jazdy)?
Korzystając z pojedynczej sesji, nawet i 60-cio minutowej - nie da się.
- intensyfikacja:
i o ile amatorzy-kolarze mogą sobie pozwolić na dość swobodne podejście do tematu i spośród wielu zajęć ułożyć w miarę interesujący i akceptowalny plan, głównie na zimę, to np. triathloniści ukierunkowani na samotną jazdę przez 90, a nawet 180 km mogą poczuć się nieco zagubieni, bo każde zajęcia bazują na intensywnym i zrywowym wysiłku co w warunkach startowych zdarza się bardzo rzadko.
- wymuszona pozycja:
najczęściej jednak nie da się tego zrobić;
mimo wielorakiej regulacji przyjmowanie pozycji na spinningu jest kompromisem między wygodą a przyzwyczajeniem z własnego roweru.
- brak pełnej kontroli:
pytanie ile km mogę przejechać, z jaką prędkością, albo z jaką mocą pozostaje bez odpowiedzi;
jedyna kontrola treningu to ta wynikająca z tętna, o ile ma się ustawione zakresy i określone np. tętno maksymalne (na rowerze w warunkach stacjonarnych; przykład wyliczania stref na własnym rowerze).
Wady można zredukować do minimum:
- wybierać kilka zajęć pod rząd o najbardziej odpowiadającym nam profilu, nawet jednego dnia
- ustawiać maszynę w sposób najbardziej zbliżony do własnej pozycji rowerowej
- ustalić strefy intensywności i zmienić przyzwyczajenie z liczenia kilometrów na liczenie czasu treningu
Powyższych wad nie ma, gdy korzysta się z własnego, "domowego", trenażera. Nie roweru stacjonarnego, ale trenażera - takiego, w który wstawia się własny rower (rolka też jest typem takiego trenażera, ale rozróżnia się "trenażer" od "rolki").
Jest się w pełni uniezależnionym od pogody, od pory dnia (choć mieszkańcy bloków muszą uważać na generowany nocami hałas), można jeździć ile się chce i jak się chce, a na dodatek podziwiać w lustrze (w celu korekty pozycji, nie narcyzmu) lub oglądać kolejny odcinek kolejnego sezonu, a nawet kołysać się na boki.
Pojawiają się inne niedostatki, a najpoważniejszą jest ciągła samotność.
Wielu myśli, że tak trzeba, że trzeba być twardym i zawody to też samotne zmaganie z czasem i dystansem.
Jeśli jesteś typem samotnika, to masz rację, ale w większości takie myślenie jest błędem i warto nagiąć czasami swoje cele by wespół, w grupie, ciesząc się towarzystwem innych odbyć swój trening.
Przykłady treningów - za miesiąc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz