ogrom wiedzy za darmo, ale dorzuć się na kawę



środa, 16 czerwca 2010

Nawigacja na wodach otwartych

Co sprawia najwięcej problemów triathloniście w wodzie?
Utrzymanie linii prostej.

Rzecz jasna jeszcze wiele problemów sprawiają płynący, którzy w ogóle nie zauważają innych, technika, która nie pozwala wygrywać z innymi, etc., ale ponieważ rzecz jest o nawigacji, to pominę te i inne utrudnienia i powtórzę:
najtrudniej jest utrzymać linię prostą.

Wielu na akwenach skręca płynąc, ale na wszystko jest sposób.

Najprostszym jest popatrzeć co jakiś czas i skorygować kierunek lub „nawigować na partnera”.


„Nawigacja na partnera” opiera się na przeświadczeniu, że to właśnie on będzie utrzymywał właściwy kierunek. I wszystko jest dobrze, gdy tak robi.
Co się dzieje, gdy on postępuje podobnie?
Płyniecie wszędzie!
Czasami też tak się zdarzy, że popłyniecie we właściwym kierunku!
Jest to wątpliwa pociecha, a więc lepiej zawierzać sobie.


Na szczęście jest kilka prostych tricków jak sobie pomóc w utrzymywaniu linii prostej.
Obejmują one 2 najważniejsze czynności:
  • technikę kraula,
  • kontrolę wzrokową.

I choć to wydaje się bardzo łatwe warto przypomnieć parę istotnych zasad, z których nie każdy zdaje sobie sprawę.



Technika kraula.

Dwie zasady:
  1. Pociągnięcie w wodzie powinno być takie same dla lewego, jak i dla prawego ramienia;
    niesymetryczność ruchów powoduje zmianę kierunku (np. prawa ręka jest przeciągana „szerzej” i już zaczyna się skręcanie w prawo).
  2. Ręka do wody powinna być wkładana równolegle do osi długiej ciała, nie na zewnątrz, nie przed głową, oraz tworzyć linię prostą z ramieniem.


Patrzenie.

Najważniejsza zasada:
najpierw patrz, potem oddychaj!


Oznacza to, że unosząc głowę trzeba najpierw popatrzeć – na wprost – a dopiero potem przekręcać głowę do oddechu (chyba, że od razu weźmiesz oddech, ale takie rozwiązanie jest nie polecane, czytaj dalej dlaczego).
Nigdy na odwrót!

  1. Unosząc głowę „zrób zdjęcie” krajobrazu przed sobą, zapamiętaj go i odtwarzaj w myślach.
  2. Głowę unoś tylko tak, aby wynurzyć oczy, by móc swobodnie spojrzeć, wynurzanie całej głowy pionuje ciało, a więc zwiększa opór czołowy i mocno wyhamowuje.
    Oto powód, dla którego nie należy unosić głowy do patrzenia i oddechu – na wprost.
    To też powód, dla którego należy obrać właściwą częstotliwość patrzenia.


Jeśli chodzi o patrzenie i oddychanie można wyróżnić dwa sposoby:
  • rozdzielenie patrzenia i oddychania,
  • połączenie patrzenia i oddychania.

W pierwszym przypadku można:
  • na jedną rękę patrzeć, na drugą oddychać
lub
  • na tę samą rękę patrzeć i oddychać (co drugi cykl).

W drugim przypadku:najpierw patrzeć, potem oddychać (poprzez skręt głowy, by uniknąć nadmiernej pionizacji i wytracenia prędkości).



Z patrzeniem wiążą się kolejne kwestie:
  1. na co patrzeć,
  2. jak często patrzeć.


Zacznę od tego jak często patrzeć.
Już wiesz, że im częściej, tym prędkość na dystansie się obniża, ale brak kontroli wzrokowej może spowodować, że krążąc po akwenie, nigdy nie dopłyniesz do mety.
Im rzadziej patrzysz, tym prędkość na dystansie jest większa, ale by to sobie zapewnić trzeba:
mieć właściwą technikę (patrz wyżej); pomaga oddychanie na „3” (nie zawsze jest możliwe).
W związku z tym najbardziej optymalnym rozwiązaniem jest
kontrola wzrokowa co 6 – 12 pociągnięć.

Sytuacja zmienia się, podczas fali.
Wtedy wysiłek kontroli wzrokowej utrzymywany jest na tym, aby patrzeć „na górce” fali,
możliwe, że trzeba będzie patrzeć częściej, co 2-6 pociągnięć,
najprawdopodobniej trzeba będzie unosić wyżej głowę.


Dobrze, a na co w takim razie patrzeć?


Na duże i wysokie, i nieruchome obiekty, najlepiej na lądzie.
Wszelkie uskoki w linii krajobrazu: ściana lasu, krawędź wąwozu, krawędź budynku;
pojedyncze, wybitne obiekty: samotne drzewa, domy, maszty energetyczne, etc.
Wyróżniające się plamy kolorów: jaśniejsze krzaki, szereg białych domków, czerwona dachówka, etc.

Także boje!
Gdy już masz za sobą jakiś start wiesz, że boje potrafią być ogromne: 2 metry wysokie, ponad 1 metr średnicy, a z wody wyglądają jak małe piłeczki.


Tja, nawigowanie jest trudną sztuką, ale konieczną (życie już nie; parafraza znanego powiedzenia: navigare necesse est, vivere non est necesse), dlatego warto treningi na wodach otwartych poświęcić także tej umiejętności, a nie tylko doskonaleniu cech motorycznych.

Brak komentarzy:


podobało się, skorzystałeś? postaw kawę autorowi