Zapraszam do przeczytania tekstu, który ukazał się w grudniowym "Bieganiu" (2012).
Strona www "Biegania" [jest to o tyle interesujące, że numer grudniowy jeszcze nie trafił do archiwum].
Odpowiadał na pytanie: jak poprawić tzw. słabe bieganie.
Przede wszystkim należy zdefiniować czym jest "słabe" bieganie.
Czy owa "słabość" wynika z niedostatków szybkościowych, wytrzymałościowych, tempowych, czy jakichkolwiek innych lokowanych w sferze motoryki, czy może jest niedostatkiem sfery psychicznej wynikającej z przeszacowania potencjalnego rozwoju własnego organizmu i dążenia do wygórowanych wyników?
Przy słabej motoryce z reguły każdy doświadczony sportowiec będzie wiedział gdzie znajdują się jego braki. Przy ocenie nazbyt wybujałych ambicji często nieodzowną jest pomoc z zewnątrz, gdyż rzadko umiemy spojrzeć na siebie chłodno, logicznie i krytycznie.
Czy "słabe" bieganie jest adekwatne do planowanego, docelowego wysiłku? Bo nie można się zadręczać "słabym" maratonem w zawodach ironmanowych, gdy nadchodzący sezon ma być poprawą wyniku na dystansie olimpijskim.
I najważniejsze, czy "słabe" bieganie jest tak określone przez amatora, często weterana (wiekowo, wg klasyfikacji) czy przez zawodnika sportu kwalifikowanego?
Dobra wiadomość jest taka: każdy z przytoczonych niedostatków można poprawić, i to zarówno przy brakach w jednej sferze, jak i niedostatkach zespolonych.
Ponieważ niecierpliwego czytelnika interesuje gotowy przepis, oto i on, a raczej one, bo przytoczę dwa przypadki: triathlon na dystansie olimpijskim, triathlon na dystansie długim (226 km), tym bardziej, że każdy z nich wymagać będzie akcentu na inną cechę motoryczną.
Założenie jest następujące: poprawić "słabe" bieganie chce amator, debiutant tegoroczny lub dopiero przyszłoroczny.
Jest jeszcze jeden czynnik, który dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę i wykluczyć go z dalszego opisu, "słabe" bieganie wynikające z braku przygotowania i skutkujące załamaniem zakładanego tempa biegu już na samym początku, zaraz po zmianie T2. Na to jest jedna rada: trening łączony: jazda na rowerze + bieganie.
"Słabe" bieganie na dystansie olimpijskim.
Cały wyścig trwa 2 godziny, amatorowi zajmuje około trzech godzin.
Bieg jest na dystansie 10 km, zaraz po dość mocnej, grupowej jeździe i jest dość morderczy.
Po jeździe na progu beztlenowym lub przekroczywszy go przychodzi czas na bieg, który odbywa się w podobnych warunkach energetycznych. Dominującą cechą jest wytrzymałość tempowa.
Przebiegnięcie 10 km w zadanym tempie przeniesie amatora w obszaru przemian beztlenowych i to dość szybko. To będzie początek końca.
By poprawić swoje osiągnięcia niecierpliwy amator powinien sięgnąć po niezbyt lubiane i dość wyczerpujące, a dla nieprzygotowanego organizmu o słabym zabezpieczeniu siłowym mocno kontuzjogenne, środki treningowe bazujące na mechanizmach beztlenowych, czyli różnego rodzaju interwały na odpowiednich dystansach oraz dłuższe odcinki o właściwie dobranej długości, czasie przerwy i ilości powtórzeń (klasyczna wytrzymałość tempowa).
Cierpliwy amator realizuje swoje zadania w ramach ekstensywnego rozwoju wytrzymałości, która przynosi poprawę średniej prędkości na dystansie.
Korzysta wtedy z biegu na progu (tzw, drugi zakres, wyznaczony próg przemian beztlenowych jest górną, nieprzekraczalną granicą), wybiegań pierwszozakresowych, stosuje bieg z narastaniem prędkości i w ramach owb (ogólnej wytrzymałości biegowej) korzysta z różnorakich środków zmiany tempa wymuszonych terenem lub podyktowanych założeniem treningowym.
Wyścig na dystansie długim (226 km) najlepszym zajmuje około 8 godzin, amatorowi od 12 do 16 lub nawet jeszcze dłużej. Na koniec przewidziany jest bieg maratoński i jest to bieg po długiej jeździe w warunkach tlenowych.
Sam bieg będzie realizowany podobnie.
Dominującą cechą jest wytrzymałość.
Pierwszorzędne też znaczenie nabierają cechy wolicjonalne, odporność na ból, a także przyjęta strategia nawadniania i odżywiania. Tak jak i przy samym maratonie.
Dokonam dalszego założenia (jak widzicie robi się to mocno skomplikowane): "słabe" bieganie jest tylko niedostatkiem motorycznym. Koniec, kropka.
Możliwa recepta poprawy słabego biegania:
w początkowym okresie amatorskiej kariery jest to budowanie objętości, podobnie jak w przypadku biegaczy maratońskich.
Absolutnie nie ma potrzeby pracować nad szybkością, specjalnym tempem, męczyć się z interwałami.
Wybiegania 20-paro kilometrowe w pierwszym zakresie, klasyczne lsd z objętością wynoszącą ok. 180 minut, wybiegania w tempie maratonu, w pierwszym sezonie powinny okazać się wystarczające.
Bieg maratoński podczas zawodów ironmanowych jest ok. 15-20% wolniejszy niż bieg podczas samodzielnego maratonu; łatwo policzyć, że jeśli życiówka z ostatnich sezonów wynosi 3:30 (5:00/1 km), to prawdopodobny będzie wynik ok. 4 godzin, a to już nie jest wymagające tempo biegu.
Należy przy tym pamiętać, że wybiegania te czasami trzeba połączyć z długą jazdą, np. 120 km na rowerze + 25 km biegu w tempie maratonu.
W kolejnych sezonach czerpie się z jazdy na rowerze jako podstawy kształtowania podstawowej wytrzymałości, a biegowe jednostki treningowe nabierają innego charakteru.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz