Roczne wyprzedzenie niech nikogo nie dziwi, rynek IM w Europie, to ciągle rynek sprzedającego. I choć w ostatnich latach przybyły dwa miejsca startu, to ciągle są w niektórych miejscach trudności z zapisaniem się.
Gdzie IM 2010 chciało wystartować koniecznie w 2012 roku?
Przypomnę, że dwa lata temu też prowadził Frankfurt:
Z głosowania, w którym uczestniczyli zawodnicy i sympatycy IM 2010 wyłaniał się następujący obraz:
Pora zrealizować tamto marzenie!
Pierwsze miejsce na wymarzony start zajął Frankfurt (Niemcy):
trasa pływacka:
trasa rowerowa:
trasa biegowa:
Wtedy okazało się, że prowadzący w tej klasyfikacji Frankfurt nie jest taki oczywisty.
Przeczytajcie kilka wypowiedzi:
kajetan
Dla mnie jednym z kryteriów oceny trasy są jej walory estetyczne. "Przejechałem" się (głównie rowerem) wirtualnie każdą z tras (Frankfurt, Klagenfurt, Zurich) za pomocą programu googleearth (można też http://maps.google.com), pooglądałem zdjęcia z trasy i stwierdzam, że:
- najładniejsza jest trasa w Klagenfurcie: szczególnie część rowerowa bo na tej spędzi się najwięcej czasu mając go dużo do dyspozycji na oglądanie widoków. Jest ciekawa i zróżnicowana pod względem środowiska naturalnego a szczególnie architektury w postaci małych miasteczek.
- nudna i nieciekawa jest trasa rowerowa we Frankfurcie - same płaskie pola i nieciekawa architektura. Za to panorama nowoczesnego miasta może się podobać choć z drugiej strony nie wiem jak to ze smogiem.
- przeciętna jest trasa w Zurichu. Myślałem, że będzie ładniejsza. Urzekają jedynie widoki jeziora.
Wojtal
Proszę wyciąć mój głos z Francji i dopisać Frankfurt!
Omijałem dotąd wszystkie informacje dotyczące Ironman Germany, ale jakoś wreszcie dzisiaj wszedłem i na oficjalny sajt i na jotubie obejrzałem kilka filmów...
Normalnie mnie wycięło! Klimat jak na Tour de France - według oficjalnych danych ze strony IM Germany we Frankfurcie jest około 500 tys kibiców! I z tego co widziałem na filmach robią niesamowita atmosferę!
Statystyki ze strony rozwaliły mnie do końca - na imprezie organizowanej z takim rozmachem chciałbym finishować po raz pierwszy...
Powiedziałbym: "Varium et mutabile semper femina" ale jako, że w spodniach coś tam noszę, to tylko pukam się w głupią głowę za nierozpoznanie sytuacji wcześniej ...
Do tego dorzucę słowa Roberta Stępniaka, niezrównanego organizatora dystansu długiego w Borównie:
"kto był we Frankfurcie, zobaczył już wszystko".
Czyli, to tak jakby zadebiutować w maratonie w Berlinie.
Jaki maraton później może być lepszy?
Nadeszła w końcu pora, by owe "wszystko" zobaczyć w 2012 roku!
Spójrzcie jeszcze na stary film krzepiący serce i wywołujący potliwość rąk.
***
A jak wyglądają zawody we Frankfurcie postaram Wam się za tydzień opowiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz