poniedziałek, 13 grudnia 2021

Z życia trenera - listy i porady



699 - liczba roku 2021; szczegóły pod tym linkiem:

http://im226.blogspot.com/2021/03/polki-i-polacy-ironman-2021.html

a teraz ad rem, czyli... z życia trenera - listy i porady


Zamiast metodyki, planów, wskazówek i instrukcji w tym poście przybliżę kilka spraw i problemów, które ustawicznie jako trener rozwiązuje.


Problem: jak to podnieść?

Przede wszystkim regularnie w skrzynce mailowej pojawia się wiadomość od zawodnika, a raczej zawodnika in spe, który stosunkowo niedawno odkrył, że jego życiowym celem jest bieganie i zostanie maratończykiem lub (w wersji rozszerzonej o dwie konkurencje) zostanie Ironmanem.

Szybka kwalifikacja typu poprzez zawarte przekonanie o nieomylności owego przeczucia stawia go w gronie roszczeniowych hiperoptymistów.

Dlaczego hiperoptymistów? Bo w euforycznym entuzjazmie przesuwa możliwe granice poza ludzkie osiągnięcia.

A dlaczego roszczeniowy? Bo oczekuje pełnej akceptacji pomysłów od trenera, jego bezwarunkowego podporządkowania i spowodowanie, że osiągnięcie marzeń odbędzie się najlepiej w najbliższym miesiącu lub podczas najbliższych zawodów. Na dodatek jest to obwarowane konkretnym rezultatem do osiągnięcia: złamania 3 godzin w maratonie, albo nawet i 2:30 ukończenia zawodów Ironman poniżej 9 godzin, albo jeszcze lepiej 8.

„Małym druczkiem” nierzadko następuje wyjaśnienie, że przy okazji chce schudnąć i nie ma czasu na długie treningi i że zaczął niedawno biegać, ew. ukończył 1/8 w Nieporęcie.

Taka przykładowa osoba zwraca się do mnie z propozycją przyjęcia mnie na swojego trenera i jest w stanie ten fakt w swoim życiu zaakceptować.


Jest kilka metod postępowania z roszczeniowymi optymistami:
  • brutalnie podać kwotę współpracy wynoszącą średnią krajową;
  • uprzejmie odmówić zasłaniając się np. brakiem wolnych miejsc;
  • ciekawie zadać pytanie o przewidywane gratyfikacje dla trenera.
W tych wszystkich przypadkach - efekt gwarantowany: więcej taka osoba już nie napisze.


I moja rada dla młodych trenerów: nie zajmujcie się takimi osobami, choć czasami łakniecie kogokolwiek, by go poprowadzić. Szkoda waszych sił, wiedzy i umiejętności. Ktoś taki musi przejść metamorfozę i zrozumieć parę spraw dotyczących treningu, własnego miejsca na tle grupy zawodniczej i podstawowych norm zachowania i wychowania.

Jak to ładnie się ujmuje: najpierw ktoś taki musi się nauczyć o co ma zapytać, nim zada pytanie.

***

Innymi typami zawodniczymi, nad którymi warto się pochylić są tacy, którzy znają swoje ograniczenia i chcą je przełamać, którzy znają swoje możliwości i chcą je przesunąć, oraz ci, którzy nie wiedzą jak to zrobić i oczekują pomocy, rady, wskazówki.

Dla nich zawsze mam czas i innym też to polecam.


Najłatwiej zadowolić trzecią grupę, czyli tych, którzy oczekują jakiejś wskazówki i porady. Zwracają się z prośbą o analizę planu, o dostosowanie go do swoich możliwości, zdarza się mi też otrzymać wyniki testów z prośbą o interpretację i wyznaczenie zakresów, etc.

Zawsze jak najrzetelniej spełniam takie prośby.


Dwie pozostałe grupy (przełamanie ograniczeń i przesunięcie możliwości), to szerokie spektrum stawianych celów i problemów do rozwiązania. Od zmiany ciężaru ciała przez sport, przez kolejne życiówki, aż po wygrywanie zawodów i przechodzenie eliminacji mistrzostw świata.

I to są te tematy, które wymagają indywidualnego podejścia, wymiany informacji, uszczegółowienia, itd. itp. Nie gwarantuje to podjęcia współpracy. Każda ze stron może zrezygnować na dowolnym etapie ustaleń, ale świadomy sportowiec-amator, to osoba, z którą warto pracować. Gdy już dojdzie do zawiązania współpracy będzie to nieustanny, dynamiczny proces treningowy. 

I to jest to, co ja osobiście bardzo lubię.

***

Jest jeszcze jeden typ zawodnika in spe, marzenie trenera, choć w tym przypadku nie każdy trener się do tego nadaje.

Jest to osoba, która chce sukcesów w sporcie, nigdy nie miała z nim do czynienia, nie chce się obciążać zagadnieniami sportu i treningu, oczekuje zmiany na korzyść w swoim życiu i do tego potrzebuje trenera. Na dodatek akceptuje i przyjmuje wszystko (no, prawie wszystko), co trener wymyśli. Taka sportowa tabula rasa.

Dzisiaj mogę się taką osobą zająć. Przyjąć na swoje barki pełną odpowiedzialność za rozwój i sukcesy, dzielić porażki i przełamywać stagnację. Ale 20 lat temu, i dopiero teraz to wiem (sic!) choćbym działał poprawnie, to nie udźwignąłbym tego. Albo bym szkodził, albo nie rozwijał.


I kolejna rada dla młodych trenerów: jeśli ktoś taki się trafi, to wnikliwie się zastanówcie czy chcecie taką osobę prowadzić. Czy wasze doświadczenie i warsztat pozwoli wam ją korzystnie prowadzić? Rzecz nie rozbija się o pieniądze. Odpowiadacie za zdrowie i psychofizyczny komfort życia. Nie wolno tego roztrwonić, zmarnować i utracić.


Czasami chodzi nie tylko o osobistą poradę. Czasami prośba o pomoc stawia przed trenerem nietypowy problem do rozwiązania. Podam przykład. 
Miałem tak z prośbą o interwencję od żołnierzy służby zasadniczej (okrywam mgłą i tajemnicą numer jednostki wojskowej, choć było to jakiś czas temu), bym napisał do dowódcy jednostki z fizjologicznym (tak jest!) uzasadnieniem, że poranna zaprawa i gimnastyka wnosi więcej szkody niż pożytku i zasadne jest jej zaniechanie. 
Jak zadowolić kompanię żołnierzy nie powodując uszczerbku w obronności kraju?


Wracając do tematu listów i porad…

Zawodniku obecny, zawodniku przyszły, przede wszystkim (i nie piszę tylko o sobie, ale też jako przedstawiciel zawodu trenerskiego):

  • jeśli masz wątpliwości zapytaj - jeśli trafisz na Trenera, nigdy nie odmówi odpowiedzi, 
  • jeśli oczekujesz porady, to zwróć się o nią - Trener jest w stanie pomóc, ukierunkować, podpowiedzieć i zrobi to lepiej niż osoba mieniąca się trenerem, czyli tzw. trener, pseudotrener, quasitrener, etc.,
  • a jeśli szukasz trenera bo wiesz, że tak jest lepiej, to napisz do niego, bo trenerzy nie czytają cudzych myśli i nie wpadną na to, że potrzebujesz współpracy, 

Ale…, bo jest jedno ale, jeśli jesteś roszczeniowym hiperoptymistą (wyjaśnione na początku), to nie pisz, oszczędź tego sobie i trenerom.


***

Zeszyt treningowy o roli i wyborze trenera możesz pobrać z tej strony:

http://im226.blogspot.com/2016/05/jak-wybrac-trenera.html

***


Na koniec życzenia. a raczej trenerska porada, by trzymać się tematu tego postu:


W nadchodzącym okresie świąt Bożego Narodzenia skup się na rodzinie, a nie na tzw. obozie treningowym (jak mylnie odbierasz tych kilka dni wolnych), a postanowienia noworoczne formułuj jak cele sportowe: ambitnie, lecz realnie.

Brak komentarzy:


podobało się, skorzystałeś? postaw kawę autorowi