ogrom wiedzy za darmo, ale dorzuć się na kawę



poniedziałek, 27 października 2014

Naprawianie roweru

- A jak się sędzia przyczepi?
- To mu powiesz, że jest to do mocowania modułu GPS z kamerką.

Z dylematów i rozważań przedstartowych


Tytuł nieco na wyrost, ale doskonale oddaje "sprzętową przygodę" Sidor Teamu, która rozegrała się tuż przed Ironman'em Barcelona.

Naprawa roweru może być łatwa.
Jeżeli przez to rozumieć regulację ustawień i likwidację luzów, to w ogóle może to być banalna czynność.
Jeśli ma to być wymiana jakiejś części, to nie zawsze, ale może też może być to dość łatwe, aczkolwiek dyskusyjna jest wymiana ramy - przede wszystkim czy kwalifikuje się to jako naprawa?


Naprawa może też być dość trudna.
Szczególnie trudna, gdy dotyczy pękniętej ramy.
Ekstremalnie trudna, gdy takie uszkodzenie odkryje się tuż przed zawodami.
"Tuż", czyli dzień wcześniej, akurat wtedy, gdy za parę godzin trzeba wstawić rower do strefy zmian.
O tak, to bardzo, ekstremalnie i niebotycznie trudna sytuacja, a naprawa NIEMOŻLIWA!

I taka sytuacja zdarzyła się.
Zdarzyła się naprawdę!

Za parę godzin trzeba oddać rower do strefy, gdy nagle...!
Gdy nagle okazuje się (podczas regulacji tylnej przerzutki), że naprawiony dawno temu tylny widelec znowu uległ kontuzji, zmęczeniu materiałowemu, jak zwał, tak zwał: pękła aluminiowa rurka tylnego widelca!

Wiem, dziwnie się to zdjęcie ogląda, bo nie dość, że uszkodzenie jest od spodu, to jeszcze rower został przekręcony i uniesiony do zdjęcia. Popracuj nieco wyobraźnią, by umiejscowić pęknięcie w przestrzeni i na tylnym widelcu roweru.
Rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie środków zaradczych.
Pierwsza myśl: aluminium da się spawać!

Warsztat ulokowany przy expo powinien być pomocny.
Był. A jakże. Ale tylko w udzieleniu informacji, że tego nie są w stanie zrobić i że raczej nie uda się znaleźć czynnego warsztatu samochodowego, który by od ręki zespawał pęknięcie.

Pojawiła się zatem druga myśl: pożyczymy rower lub wymienimy ramę.
To też nie było takie łatwe.
Może popołudniu, może ktoś będzie, może da się przekonać i może uda się pożyczyć.
Może...

Trzeciej myśli: kupimy nowy rower, jakoś nikt nie chciał głośno wypowiedzieć.

Godzina oddawania rowerów zbliżała się nieubłaganie.

I pojawiło się, wymuszone potrzebą, rozwiązanie!

Pęknięcie pozwalało jeździć, ale stanowiło dość duże potencjalne zagrożenie.
W związku z tym należało je zminimalizować odpowiednio zabezpieczając uszkodzenie i rygorystycznie przestrzegając płynnej jazdy.

Jak niemożliwe stało się możliwe?

Z wykorzystaniem puszki po napoju (puszka szczęśliwie nie była aluminiowa!) i życzliwości hotelowej obsługi (metalowe, skręcane opaski).



Z puszki wycięta została opaska:

I okręcona wokół feralnego miejsca:

Zabezpieczona opaskami:

Tak, że całość wyglądała na dość bezpieczne, no, nadużyłem tego pojęcia, raczej na dość skuteczne, rozwiązanie:

Pozostała do rozwiązania jeszcze jedna kwestia.
Jak zrobić, by żaden z sędziów nie miał wątpliwości przy dopuszczaniu roweru do startu?
Właśnie tak:

Są to śrubki do mocowania modułu gps z kamerką, bo kręcimy film ze startu Sidor Teamu w IM Barcelona.
:)

Jak zapewne czytelniku tego bloga wiesz, obaj, i Tomek, i Przemek ukończyli zawody uzyskując wspaniałe czasy i ustanawiając życiówki.
O czym możesz przeczytać w tym miejscu.

czwartek, 9 października 2014

IM Barcelona 2014

Przed wynalezieniem DADA, DADA już tam było.
Andrzej Dziubek, Holy Toy 
Dada, utwór nr 6: Lad Nada
z płyty Warszawa (LP, 1982 wydanie na CD 1989), 


Od ładnych kilku miesięcy lansuję w gronie amatorskiego triathlonu tezę o udziale w  zawodach Ironman rozgrywanych na koniec sezonu, czyli jesienią i wiem, że paru triathlonistów już uległo moim sugestiom.
Dla amatora taki układ jest ze wszech miar korzystny i... oszczędny, a zalet jest w nim więcej niż wad.


Każdy, kto mnie zna, zna też pełne uzasadnienie tej tezy, dlatego nie będę jej rozwijał.

Napomknę tylko, że tym, którzy planują w odległej przyszłości "zrobienie Ironmana" polecam termin jesienny i rok 2016.
Pojedźmy tam wzorem byłych spektakularnych i bezprecedensowych akcji tworzonych przez IM 2010: Klagenfurt 2010 (to oficjalnie od tego momentu rozpoczęła się moda na triathlon w Polsce), Frankfurt 2012 (największy ilościowo start Polaków na zagranicznych zawodach).
Im więcej nas będzie, tym sukces i radość będzie większa.
A i nie bez znaczenia jest wpływ na organizatora, kto uczestniczył w projektach organizowanych przeze mnie, ten wie o czym piszę.

Rzecz jasna znajdą się też tacy, którzy będą chcieli sprawdzić czy mam rację i szybciej zaliczyć start w IM Barcelona, bo już w roku przyszlym, 2015-stym.
By i im również ułatwić start i przybliżyć panujące warunki pojechałem tam wraz z dwoma członkami Sidor Teamu, Przemkiem i Tomkiem, przetestować ideę na "żywym organizmie".
Postanowiłem, za obopólną aprobatą, że oni, zmęczeni sezonem, w pełni będą doświadczać uroków startu, a ja będę się temu przyglądał i opiszę dla innych.


Bohaterowie wyjazdu:
Przemek - w roku bieżącym, raptem kilka tygodni wcześniej, zrobił życiówkę w Kalmar: jedenaście godzin! 11:00:38 i dołożył swój piąty tytuł Ironmana do osobistej kolekcji.
Tomasz - też się ścigał w Kalmar i ukończył wyścig w czasie adekwatnym do swoich sporadycznych przygotowań.
Obaj chcieli mieć życiówkę. Obaj chcieli przeżyć przygodę. Obaj doświadczyli jednego i drugiego, ale nie uprzedzajmy faktów.


Dojazd na miejsce:
IM Barcelona jest dość mylącą nazwą. Popatrz na mapkę, na górze. Toż to kilkadziesiąt kilometrów dalej!
Nie nastawiaj się na zwiedzanie Barcelony w wolnym czasie jeśli przyjedziesz tylko na weekend, na zawody. Nie wyrwiesz się. Szkoda czasu.


Z lotniska w Barcelonie (El-Prat) do Calelli dojechać jest nadzwyczaj łatwo i tanio, bo polecam samolot, nie samochód.
Z lotniska: 3 przystanki pociągiem R2 (spotyka się też informację, że to C2) i przesiadka na Sants do pociągu R1 (C1). Wysiada się w Calelli, a jazda z lotniska trwa ok. półtorej godziny (nie pamiętam dokładnie).
Bilet na pociąg relacji: lotnisko - Calella kosztuje niecałe 5 euro za 1 osobę.
A transfer między terminalami lotniczymi odbywa się bezpłatnym autobusem

Jeśli przeraża ciebie koszt kupowania walizki rowerowej, to zapakuj rower w karton.  Na lotnisku widziałem wszelkie możliwe rozwiązania w przygotowaniu roweru do transportu lotniczego.


Teraz trochę o trasach i strefach zmian.
Trasa pływacka to jedna pętla, w morzu, bardzo słonym, falującym z dość odczuwalnym prądem; start jest oddalony od T1 o ok. 1,5 km. 
Rowerowa, to 3 pętle, "tam i z powrotem", prawie po płaskim, bo niewielkie wzniesienia przyjemnie umilają trasę. Droga może być narażona na silny wiatr od morza; może, ale nie musi.
Biegowa - 4 kółka, trasa „tam i z powrotem”, czyli ten sam odcinek pokonuje się 8 razy (4 razy w jedną stronę, 4 razy w drugą; tak jak stara trasa biegowa np. w Borównie); moim zdaniem jest dość wąska.
Strefa zmian (T1 / T2), to to samo miejsce: trawiaste, ze sztucznej trawy, boisko zamienione na rozległą strefę.


Expo bardzo skromne. 20 namiotów wystawców wzdłuż nadmorskiego bulwaru.
Pasta party prawie symboliczna.
Posiłek po: standardowy; mnie urzekły prażone migdały, innych prawdziwe piwo.

Zakwaterowanie i możliwości bytowe:
Hotele: do wyboru do koloru, przecież Calella to spory kurort wypoczynkowy.
Za to miejsc do parkowania w pobliżu strefy zmian lub startu/mety może nie być za wiele.

Uwaga dla kibiców:
Wyrwanie się na trasę rowerową z Calelli może być nieco utrudnione, ale dość dobrze można obserwować zawodnika na wzgórzu przy latarni, bo na dole zjazdu jest nawrót na rondzie na kolejne pętle.

Krótko o samych zawodach:
4:30 pobudka i śniadanie - ironmanowy standard.
Jest ciemna noc, jasno zaczyna robić się po siódmej, ten fakt tłumaczy późne rozpoczęcie startu.
Przed 7:00 zawodnicy wychodzą z hoteli do strefy i... zaczyna padać, pada, coraz mocniej pada, burza!
Grzmoty, pioruny, strumienie wody na ulicach, a woda płynie strumieniami aż po kostki.
Burza jest coraz bliżej i w którymś momencie po błyskawicy z jednoczesnym grzmotem (było bardzo blisko) w całym miasteczku gaśnie na 10 sekund światło. Na szczęście bardzo szybko sytuacja wraca do normy, czyli znowu prąd płynie w przewodach i latarnie rozświetlają ciemne ulice.
Czyż to nie wspaniałe preludium do zawodów IM?!



Start jest późno: 8:30, bo dopiero przed 8:00 zaczyna się rozwidniać (
jako kolekcjoner wschodów słońca coś wiem o tym), ale ze względu na przechodzącą burzę jest opóźniony o 30 minut. Zawodnicy mogą przeczekać niepokojące 30 minut minut w namiocie, bo jest zimno i nie wiadomo czy będzie triathlon czy duathlon.


Najpierw profi potem reszta w systemie już przyjętym przez organizatorów, czyli falami; rzekomo na wniosek "przerażonych" i słabych pływaków, ale też w rzeczywistości dająca możliwość podniesienia limitów z 2000 startujących nawet o 1000 więcej.
A to jest niebagatelny zastrzyk gotówki dla organizatora.
Na szczęście, momentami nawalny, deszcz w trakcie etapu pływackiego słabnie i w końcu przestaje padać.


Zawodnicy wyjeżdżają sukcesywnie na trasę, a słońce wychyla się zza chmur. Wymarzone warunki na rower!
Kto przerażony burzą zmienił pełne koła na szprychowe, a było całkiem sporo takich osób, wie że popełnił błąd, trudno.


Ciepło i grzejące słońce nie pomaga w bieganiu, nawet po zadrzewionym bulwarze, ale słońce zachodzi za chmury, a pod koniec dnia zaczyna padać. Na szczęście lekko i przelotnie. W ten sposób deszcz zamyka poetycką klamrą zawody.


Ostatni zawodnik na mecie był około godziny 1-szej w nocy. I jego też witały legendarne słowa: "You are an Ironman!".


Polscy Ironmani z IM Barcelona 2014:
  • Bula, Piotr  10:49:51 
  • Dlugolecki, Piotr  11:51:44 
  • Gabryszak, Maciej  12:37:33 
  • Gasiorowski, Piotr 09:58:30 
  • Gebhardt, Jakub  10:43:47 
  • Kedzior, Grzegorz  11:27:34 
  • Kosciuczuk, Lukasz 11:56:32 
  • Lapawa, Dariusz  13:41:38 
  • Luczyn, Marcin  10:49:08 
  • Lunkiewicz, Jagna  13:27:36 
  • Madej, Piotr  14:54:26 
  • Przywarty, Przemyslaw  10:55:13 
  • Skotarek, Piotr  11:58:10 
  • Toll, Tomasz  11:31:07 
  • Wernik, Marcin  11:47:23 
  • Wnuk, Tomasz  13:39:11 
  • Woznica, Julien  11:34:59 

A tak się wita wracającego do domu męża Ironmana (6-sty tytuł) z nową życiówką!





podobało się, skorzystałeś? postaw kawę autorowi